Pierwszy Krok w Libanie w obliczu wojny

Szanowni drodzy Przyjaciele!

Pragniemy zwrócić się do Was z krótką informacją o Waszych dzieciach z Programu „Pierwszy Krok”, gdyż zapewne martwicie się śledząc media i tragiczne informacje płynące z Bliskiego Wschodu.

Jeśli chodzi o Syrię, to dzieci zaczynają rok szkolny bez zakłóceń, choć w niepewności jak bardzo sytuacja na Bliskim Wschodzie wpłynie na i tak już pogrążoną  w głębokim kryzysie Syrię. Część dzieci opuściła Program ze względu na wiek, a niektóre z nich przystąpią do projektu „Drugi Krok – młodzież Św. Franciszka”. Powinniśmy mieć możliwość utrzymania kontaktu z nimi, a być może nawet spotkamy się  z nimi, gdyż planujemy niebawem odwiedzić Syrię.

W Aleppo mamy też kilka przypadków rodzin, które uciekły z kraju, gdyż mimo otrzymywanej pomocy, nie byli w stanie dłużej znieść postępującej zapaści ekonomicznej. Niestety takie rodziny zazwyczaj w obawie o własne bezpieczeństwo nie informują o swoich planach, a my z bólem serca przyjmujemy informację o zerwaniu kontaktu. Niemniej rozumiemy ich decyzję, dziękując jednocześnie za Waszą wyrozumiałość i akceptację „zmiany” podopiecznego.

Sytuacja w Libanie jest o wiele bardziej tragiczna i niestety na tym etapie mamy do czynienia z eskalacją konfliktu, bez perspektywy szybkiego zakończenia. Od prawie tygodnia prowadzone są intensywne naloty, które doprowadziły do śmierci około 700 osób (w tym przynajmniej 50 dzieci) i ucieczki wg różnych danych od 80 do nawet 250 tysięcy ludzi z południowego i wschodniego Libanu.

Jeśli chodzi o dzieci z naszego Projektu, to te, które uczą się w Bejrucie nie zostały dotknięte na tym etapie skutkami wojny, ale ich nauka została zawieszona (na razie do końca tygodnia), ze względu na sytuację.

O wiele gorzej wygląda sytuacja dzieci z Południa, które pochodzą ze wsi Jarmak (3 dzieci) i Kfour (26) i uczą się w szkole sióstr antoninek w Nabatiyeh. Kfour zostało zbombardowane i wszystkie rodziny uciekły z wioski. Na szczęście z aktualnych informacji wynika, że ich domy nie zostały zniszczone, a wszyscy są cali i zdrowi. Większość uciekła do Bejrutu i przebywa u rodzin, w perspektywie czasowej będzie im potrzebna pomoc materialna i psychologiczna, którą będziemy starali się zapewnić.

Szkoła w Nabatiyeh jest zamknięta, ale tamtejsze niezłomne siostry antoniki postanowiły trwać na miejscu mimo bombardowań i zorganizować na terenie placówki schronisko dla osób, które nie mogły lub nie chciały uciec z miasta.

Bardzo Wam dziękujemy za wsparcie jakiego udzielacie dzieciom z Syrii i Libanu, szczególnie teraz ma ono szczególne znaczenie, zarówno praktyczne (materialne) jak i symboliczne – pokazujące więź i dające siłę do przetrwania tych niezwykle trudnych sił.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *